Parafia p.w. Przemienienia Pańskiego

Proboszcz Leon Klarowicz nie był zadowolony ze swego kościelnego. Kacper był leniwy, a do tego lubił zaglądać do kieliszka. Kompanów mu nie brakowało, bo pijaństwo – jak wspomina kronikarz morzewskiego kościoła – było jedyną „rozrywką” mieszkańców wsi na początku ubiegłego stulecia. Ubolewał nad tym ksiądz proboszcz, napominał i karcił, ale bez skutku.

Tego dnia, a było to wiosną 1906 roku, ksiądz Klarowicz po zakończeniu popołudniowego nabożeństwa musiał natychmiast wyjechać pozostawiwszy kościół pod opieką Kacpra. Ten pił już od rana, ale nauczył się oszukiwać księdza, który zaaferowany wyjazdem, nie zauważył, że jego kościelny ledwo trzyma się na nogach. Gdy tylko powózka z księdzem zniknęła za zakrętem drogi prowadzącej przez wieś do kościoła, zamknął drzwi do kruchty i sięgnął po butelkę. Nie zauważył, że w kościele przy ołtarzu pozostały palące się świece…

Pożar rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Kościół bowiem, choć stosunkowo nowy, tylko w części był murowany. Na nic zdały się wysiłki mieszkańców wsi, którzy wyrwani ze snu wrzaskiem wystraszonego Kacpra rozpaczliwie usiłowali ugasić pożar. Rano zostały tylko fundamenty i kikut osmalonej wieży.

Dziś już nikt nie pamięta, co stało się z niefortunnym sprawdzą nieszczęścia, wiejskim pijaczkiem Kacprem, wiadomo natomiast, że ksiądz Leon Klarowicz nie poddał się rozpaczy i ostro zabrał do roboty. W dwa lata powstała świątynia, która do dziś dobrze służy mieszkańcom morzewskiej parafii.

Każdy, kto dziś odwiedzi Morzewo niewielką wioskę w gminie Kaczory, z daleka zauważy oryginalność kościelnej wieży dominującej nad okolicą, nawiązującej swą kopułą do budownictwa bizantyjskiego. Świątynia ta w niczym nie przypomina poewangelickich kościółków surowych i niezbyt pięknych, które przeważają w naszym powiecie. Wyjątkowo zadbane jest też jej otoczenie. Widać, że parafianie są mocno przywiązani do swojej świątyni i nie szczędzą grosza, by zachwycała swoją urodą.

W kruchcie kościoła wisi tablica informacyjna, która wymienia najważniejsze daty z historii morzewskiej parafii oraz nazwiska jej proboszczów od 1613 roku.

Sporządził ją w oparciu o własne badania historyczne ks. Jan Rybka proboszcz parafii w latach 1949 – 1980, który napisał także „Kronikę morzewskiej parafii”. Odnalazł ją obecny proboszcz parafii ks. Franciszek Śliwiński i… zaufał nam, udostępniając ją piszącemu ten tekst.

Z „Kroniki parafii morzewskiej”: Samodzielna parafia w Morzewie datuje swój początek od 1612 roku w następujących okolicznościach. Gdy kościół parafialny w Brzóstowie przejęli reformaci-protestanci, zachodziła obawa, że i kościół w Miasteczku zagrożony jest herezją. Wówczas kasztelanowa śremska a właścicielka miejscowa Agnieszka z Łukowa Zebrzydowska odremontowała w roku 1612 dotychczasowy kościół filialny w Morzewie, powiększyła uposażenie dodając dwa łany ziemi, wybudowała plebanię wraz z budynkami gospodarczymi. Akt fundacyjny zapisano w grodzie bydgoskim. (…) W dokumencie zaznaczono, że „ dla dusz zbawienia a zapobiegnięcia herezji” zakłada się nową parafię w Morzewie przy istniejącym kościółku drewnianym, a który odtąd wyłącza się z parafii w Brzóstowie. Nowa parafia obejmowała osady: Morzewo, Dziembowo, Dziembówko, Dziemowice, Kalina i Krzewina. (…) Uposażenie proboszcza oprócz ziemi stanowiły łąki, prawo połowy ryb w Noteci, „parvis instrumentis” i drzewo opałowe dla domu – „incisionem lignorum pro domo sua”. Ponadto 20 kmieci z Morzewa dawało meszne po jednym wiertelu od łanu, 4 rzeszetniki żyta i pół tego owsa. Każdy zagrodnik płacił po dwanaście groszy. Trzej kmiecie z Dziembowa dawali meszne jak kmiecie z Morzewa, a zagrodnicy po trzynaście groszy.

Dziś trudno ocenić wartość owych licznych danin i nadań. Jedno wszakże nie ulega wątpliwości. Kościół w Morzewie dysponował sporym majątkiem i w tym zapewne tkwi tajemnica jego szybkiej odbudowy po pożarze w 1906 roku. Majątek ów został skonfiskowany przez „władzę ludową” w 1950 roku nie bez protestu ks. Jana Rybki.

Z „Kroniki parafii morzewskiej”: Na podstawie ustawy z dnia 20 marca 1950 roku( nie podanej obywatelom do wiadomości) państwo zagarnęło grunty beneficjalne w Morzewie o łącznym obszarze 171, 54 ha wraz z budynkami: dom mieszkalny z cegły, chlew z kamienia i cegły, stodoła z drewna, owczarnia z cegły, dom robotniczy z cegły, szopa z drewna, spichlerz z cegły i przybudówka domu. Z zabranej ziemi wyłączono: plebanię z ogrodem, organistówkę z ogrodem, kośiól z cmentarzem, dwa cmentarze grzebalne i tak zwane łączki. Podpisu pod protokołem odmówiłem, oświadczając, że nie chcę brać udziału w grabieży.

W swej wielowiekowej historii kościół parafialny w Morzewie miał wielu patronów. Dziś nosi miano „przemienienia pańskiego”, które – jak opisują ewangeliści – nastąpiło na górze Tabor.

„Tam Chrystus pokazał najwierniejszym apostołom: Piotrowi, Jakubowi i Janowi swoje boskie oblicze i rozmawiał o swej śmierci z Mojżeszem i Eliaszem. Jego twarz zajaśniała jak słońce, a szaty stały się olśniewająco białe. Apostołowie byli zachwyceni, choć poznali jedynie niewielki odblask wiecznej chwały Ojca, w której po swoim zmartwychwstaniu zasiadł Jezus. To wydarzenie pozostało tajemnicą dla pozostałych uczniów – dowiedzieli się o nim dopiero po Wniebowstąpieniu.”

W kościele rzymskokatolickim dzień „przemienienia pańskiego” (6 sierpnia) jako święto wprowadził papież Kalikst III z podziękowaniem Panu Bogu za odniesione zwycięstwo oręża chrześcijańskiego pod Belgradem w dniu 6 sierpnia 1456 r. Wojskami dowodził wówczas wódz węgierski Jan Hunyadi, a całą obronę i bitwę przygotował św. Jan Kapistran. Stąd od lat w kościołach noszących to miano w tym w morzewskiej parafii w pierwszą niedzielę po szóstym sierpnia odbywa się odpust. W Morzewie po raz pierwszy zorganizowano go sześćdziesiąt sześć lat temu:

Z „Kroniki parafii morzewskiej”: Zauważyłem, że parafianie morzewscy chętnie i licznie brali udział w odpustach sąsiednich np. w Białosliwiu, Śmiłowie, Ujściu, Rzadkowie, Górce Klasztornej koło Łobżenicy, w Miasteczku. Pierwszy główny odpust Przemienienia Pańskiego w Morzewie w dniu 6 sierpnia 1950 roku zgromadził liczne rzesze wiernych z bliskich i nawet dalszych okolic. Przypomniałem parafianom o istocie i celu odpustu i poprosiłem o zaproszenie na tę uroczystość krewnych. Księży sąsiadów zaś poprosiłem o pomoc w konfesjonale już od 15 godziny w sobotę. Konfratrzy dziwili się, że parafianie tak posłuchali i licznie przystąpili do spowiedzi, że ulice pozamiatane, obejścia domów posprzątane. W sobotę wieczorem odbyły się uroczyste nieszpory z wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Suma odpustowa odbyła się o godzinie 11 30. Na odpust zjechali się wszyscy księża dekanalni i dobrze się przysłużyli w konfesjonale. Do Komunii św. przystąpiło w tym dniu 1137 wiernych.

rys. Krystyna Noska (do kupienia w redakcji, tel. 603983622)

W niedzielę 10 sierpnia 2006 parafianie z Morzewa świętowali 100 rocznicę wybudowania miejscowego kościoła połączoną z tradycyjnym odpustem z okazji święta „przemienienia pańskiego”. Podobnie jak przed laty uroczystości te zgromadziły parafian, ich rodziny oraz krewnych i znajomych. Przybyło też wielu gości z sąsiednich parafii oraz okolicznych wsi skuszonych atrakcjami festynu, który proboszcz Franciszek Śliwiński wraz z radą parafialną i radą sołecką zorganizował. Główną atrakcją była loteria – ponad dwa tysiące losów. Każdy z nich skrywał nagrodę, w tym główną – pielgrzymkę do Rzymu. W programie festynu znalazła się też gala piosenki biesiadnej w wykonaniu artystów z Teatru Muzycznego w Gdyni.

Jubileuszowe uroczystości zainaugurowała w samo południe msza święta, której wtórowały odnowione z wielkim pietyzmem organy pochodzące z 1908 roku, a zakończyła zabawa taneczna. Podczas niej smakosze i obżartuchy mogli raczyć się prosiakiem z rusztu.

Tradycji morzewskiego kościoła stało się zadość. Była to przemyślana i dobrze zorganizowana uroczystość.

Kontakt: Morzewo, 64-810 Kaczory, tel. (67) 2842276

.