Przygotujcie butelki i inne „sikawki”. Poleje się woda, z nieba też!

16 kwietnia, 2017

Czeka nas śmigus-dyngus – jutro bowiem młodzi ludzie z butelkami, wiadrami (i innymi, bardziej wyrafinowanymi „sikawkami”) będą biegać po ulicach, by oblać wodą dziewczęta, panie, a nawet niewiasty w starszym wieku. Skąd się wziął ten obyczaj?



Kiedyś uważano, że liczba kawalerów uganiających się za dziewczyną z wiadrami świadczyła o jej atrakcyjności. Rodzice również nie zabraniali oblewania swoich córek, bo dla ojca przemoczenie córki do suchej nitki wróżyło urodzaj i pożytek z gospodarskich zwierząt. Znacznie wzrastały też szansę panienki na korzystne zamążpójście.

Chłopcy starali się polać wodą jak najwięcej dziewcząt, by zapewnić sobie pomyślny rok, a ten, który nie zdołał oblać żadnej, był uważany za pechowca. Przez cały rok robota miała mu się nie darzyć, zostawał też złośliwie okrzyknięty „babskim królem”.

*

Śmigus dyngus zwany też lanym poniedziałkiem jest obyczajem związanym z drugim dniem Wielkanocy. Do XV wieku dyngus i śmigus były dwoma odrębnymi zwyczajami. Dyngus (dyngusowanie) oznaczał wymuszanie datków, najczęściej w postaci jajek, pod groźbą kąpieli. Śmigus to uderzanie, smaganie rózgą, gałązką lub palmą. Z czasem słowa śmigus (słowo wywodzące się z niemieckiego Schmerckostern lub Schmackostern, od schmacken – bić i Ostern – Wielkanoc) i dyngus (pochodzący od staronienieckiego dingnus, dingnis, – wykup, okup) zlały się w zbitkę śmigus-dyngus, co po raz pierwszy odnotowano w powojennym Słowniku Poprawnej Polszczyzny Stanisława Szobera.

Pierwsze udokumentowane wzmianki o tego rodzaju zwyczajach w Polsce pochodzą z XV wieku i zanotowano je w Wielkopolsce. W ustawach  synodu diecezji poznańskich przestrzegano przed praktykami mającymi niechybnie grzeszny potencjał: „Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie się nazywa dyngować […], ani do wody ciągnąć, bo swawole i dręczenia takie nie odbywają się bez grzechu śmiertelnego i obrazy imienia Boskiego”.

*

Pochodzenie śmigusa-dyngusa nie jest w pełni znane, a etnografowie mają na jego temat szereg interesujących hipotez. Dla jednych zwyczaj oblewania się wodą miał zapobiegać chorobom i sprzyjać płodności i był obrzędem przedchrześcijańskim o słowiańskim rodowodzie. Dla innych wziął się on z Jerozolimy, gdzie schodzących się i rozmawiających o zmartwychwstaniu, Żydzi rozganiali sprzed swoich okien wodą. Już sama wieloznaczność symbolu wody pozwala na wiele interpretacji. Wydaje się, że można przyjąć, że zwyczaj oblewania wodą ma korzenie w pogańskich tradycjach, jest znakiem radości związanej z odejściem zimy. Kościół dodał symbolikę oczyszczającej mocy wody. Lany poniedziałek miał też swoje tradycje związane z urodzajem. Gospodarze o świcie wychodzili w pola i kropili je wodą święconą, żegnali się przy tym znakiem krzyża i wbijali w grunt krzyżyki wykonane z palm poświęconych w Niedzielę Palmową, co miało zapewnić urodzaj i uchronić plony przed gradobiciem. Pola objeżdżano w procesji konnej. Zwyczaje te do dzisiaj spotyka się zwłaszcza na południu Polski.

*

Stary, ludowy zwyczaj śmigusa-dyngusa różnił się znacznie od znanego nam współcześnie i w niczym nie przypominał hord chuliganów oblewających wodą każdego, kto im się nawinie pod rękę.

Czynność oblewania zdecydowanie dotyczyła młodych dziewcząt. W „lany poniedziałek” tradycja na oblewanie pozwalała wyłącznie mężczyznom. Panie mogły „odegrać się” dopiero we wtorek, (który kiedyś także świętowano), ale za to przywilej ten przysługiwał im aż do Zielonych Świątek.