Kaczorskie Łaziki na styku trzech granic

27 kwietnia, 2016

KACZORY – KOPACZÓW. W dniach 21-25 kwietnia gimnazjalne koło turystyczne „Łaziki” z Kaczor, już po raz szósty, uczestniczyło w Rajdzie Europejskim na pograniczu Polski, Czech i Niemiec. Nasi gimnazjaliści są tam dobrze znani i zawsze, jako jedyni, reprezentują całą Wielkopolskę.

Pierwszego dnia imprezy uczniowie dotarli do Lubania Śląskiego, gdzie zwiedzili miasto.




Relacjonuje Tomasz Witkowski opiekun kaczorskich Łazików:

„Organizatorzy imprezy powitali nas niezwykle serdecznie, z dziesiątkami skrzynek pysznych jabłek. Swoistą atrakcją okazał się nocleg na karimatach na hali sportowej, pośród wielu chrapiących osób.

W dniu drugim Łaziki wędrowały 15-kilometrową trasą w okolicach Lubania. Dzień rozpoczął się tradycyjną „Pobudką Muminków” jeszcze przed godziną szóstą rano. Opiekun zaskoczył tutaj Łazików, ale i sam został zaskoczony (niemal natychmiast) pytaniami od lokalnej telewizji. Na starcie imprezy p.n. „Łużyckie Wędrówki” stawiło się ponad tysiąc Uczestników. Odsłonięcia bazaltowe, panoramy Pogórza Izerskiego oraz budząca się do życia Wiosna uatrakcyjniły marsz. Otrzymaliśmy znaczki na agrafce, karty startowe z pieczątkami na punktach kontrolnych oraz dyplomy. Piękna pogoda sprawiła, że 15 kilometrów przeszliśmy wyjątkowo szybko. Po południu udaliśmy się do Czech, do Novego Mesta pod Smrkem. Tam czekał na nas nocleg, tym razem w łóżkach ośrodka sportowego oraz pyszny gulasz.

Dzień trzeci to wędrówka szlakami czeskiej części Gór Izerskich. Pomimo niepewnej pogody zdecydowaliśmy się na zdobycie ich najwyższego szczytu, czyli Smrku. Trasa także miała 15 km, ale z przewyższeniami blisko 900 m. Po trzech godzinach niespiesznego podejścia stanęliśmy na szczycie. Wiatr, około zero stopni i niewielkie opady gradu nie robiły większego wrażenia, bo daliśmy radę. Z wieży widokowej rozciągała się panorama na 360 stopni. Nieco długie zejście do Novego Mesta, szybka ciepła przekąska, zabranie bagaży i przejazd do Niemiec, do Olbersdorfu. Tam nocleg ponownie na karimatach na hali sportowej, ale o znacznie mniejszej powierzchni. O 22. gospodarze zgasili światła i nie było dyskusji, trzeba było zebrać sie do snu.




Niedziela to nasz dzień czwarty. Do 8. rano opuszczenie hali, następnie przejście na miejsce startu na stadionie. Zdecydowaliśmy się przejść połową wyznaczonej trasy gdyż w odległości ok. 2 km znajdował się trój-styk granic Niemiec, Czech i Polski. Po prostu, nie można było tam nie dotrzeć. To niesamowite, patrzeć na mapę Polski na tle zbiegu granic trzech państw. W drodze powrotnej na pewien czas zrobiła się zadymka z opadów gradu. Po południu wyruszyliśmy w drogę do Wrocławia, gdzie czekał na nas nocleg w schronisku młodzieżowym i… WiFi.

Wreszcie w ostatnim dniu wycieczki zwiedzaliśmy Wrocław. W tym roku to Stolica Europejskiej Kultury. Na trasie naszego spaceru był rynek z Ratuszem, zabytkowe kościoły, uniwersytet, Ossolineum, katedra, Panorama Racławicka i… maleńkie krasnoludki (symbole opozycji przeciwko władzy w PRL). Okazało się, że Łaziki mają także niesamowicie rozwinięte kubki smakowe. Bo np. jak kawa to tylko w Starbucksie.

Wieczorem nieco zmęczeni ale i niezmiernie zadowoleni wróciliśmy do domu.

Rajd wymagał sprawności oraz odporności, zarówno tej fizycznej ale też i psychicznej. Dziękując Organizatorom, z Henrykiem Sławińskim na czele, deklarowaliśmy nasz powrót w przyszłym roku.”

Więcej zdjęć TUTAJ