„Co łaska”

18 października, 2015

wpis

Na portalu internetowym “dzienniknowy.pl” ukazał się felieton, którego część – jak skądinąd nam wiadomo – dotyczy jednej z parafii naszej gminy. Mamy nadzieję, że zainteresuje on naszych czytelników. Oto fragment tego felietonu:

“Co łaska”. Zawsze irytowała mnie taka odpowiedź, gdy któregoś ze sług kościoła pytałem o cenę usługi, jaką u niego zamawiałem. Nie bardzo wiedziałem, co mam wówczas zrobić. Wąż w mojej kieszeni syczał, że powinienem się wykpić znanym mi skądinąd powiedzeniem “Bóg zapłać”, ale ambicja nie pozwalała na to.
Kilka dni temu dotarł do mnie list, który zmienił mój stosunek do tej kwestii. Jego autorką jest młoda dziewczyna pochodząca z podpilskiej parafii, która u swojego proboszcza załatwiała formalności związane z pogrzebem.
“Niedawno zmarł mi dziadek – pisze w owym liście – Jak przystało na katolików, poszliśmy do Proboszcza, aby załatwić wszelkie formalności. I co się okazało? Nasz ksiądz ma cennik dotyczący wszystkich udzielanych sakramentów. Za pogrzeb ksiądz zażądał 700 złotych, tłumacząc się, że musi opłacić wywóz śmieci z cmentarza i jakiejś pani za sprzątanie kaplicy. Do tego dochodzi jego honorarium i tak zwana opłata za miejsce na cmentarzu na 20 lat.”
Z dalszej części listu wynika, że ksiądz – delikatnie rzecz ujmując – dalece mija się z prawdą. Za wywóz śmieci z cmentarza płaci bowiem gmina, a sprzątaniem kaplicy po pogrzebie zajmuje się rodzina zmarłego. Natomiast swojego dziadka autorka listu chowała w grobie babci, która zmarła trzy lata temu i wówczas za miejsce zapłaciła.
Wiedząc o tym, autorka listu najpierw grzecznie, a potem coraz bardziej natarczywie zaczęła prosić o zmniejszenie opłaty. “Mówię do księdza że to jest prawie pensja mojej mamy i że nie stać nas na tak dużą opłatę i że z tego, co się orientuję, to ksiądz powinien pochować zmarłego nawet za przysłowiowe „Bóg zapłać”. Na to ksiądz: „Na jakim ty świecie żyjesz dziewczyno! Za Bóg zapłać to wiesz… A mi kto zapłaci? Czy ja nie potrzebuje pensji? Dziewczyno obudź się”. Na moje pytanie: czy został proboszczem z powołania, czy dla pieniędzy – nie odpowiedział. Pytam więc dalej księdza. A jak ktoś naprawdę nie ma aż tylu pieniędzy to co? To proszę bardzo, ja nie muszę pochować zmarłego. Można zrobić pogrzeb w Pile. Nie mam nic przeciwko. Ale jeśli ja nie będę mógł go pochować, to na cmentarz nie wpuszczę.”
Na takie dictum autorka listu uległa i zgodziła się na żądaną przez księdza kwotę. Ale na tym nie skończyły się jej kłopoty.
“Gdy zabierałam się do wyjścia, ksiądz dał mi wizytówkę firmy pogrzebowej, w której powinniśmy zamówić trumnę i obsługę pogrzebu. Powiedziałam, że już to zrobiliśmy i podpisaliśmy umowę z inną firmą w Pile. Kazał nam ją odmówić, ponieważ on innej firmy jak tej, co podał, nie wpuści na cmentarz. Tłumaczyłam proboszczowi, że oni już są w drodze po dziadka. A on uparcie powtarzał: “Jest wolny rynek, innej firmy nie wpuszczę.”
I w tej kwestii autorka listu musiała ustąpić, a ja pomyślałem sobie, że w słowach “co łaska” tkwił jednak jakiś sens. Ale rozumieją go proboszczowie z mojego pokolenia. Młodsi sakramentami handlują według zasad wolnorynkowych – pisze autor felietonu.

[Zdjęcie ilustracyjne (© Polskapresse)]

Czytała cała szkoła